Portugal O Meeting
Porządne otwarcie sezonu 2017. Ośmio osobowa ekipa OK!Sport startowała w Portugalii. Te same zawody i dwie różne relacja: Kabanosa - kilka dni po operacji, Kasi - kilka dni po uporaniu się z długą kontuzją.
POM od strony Kabanosa:
Przed wyjazdem miałam dzień zwątpienia, czy jest sens abym jechała. Bilet został kupiony dawno temu, decyzja należała jedynie do mnie. Wątpliwość pojawiła się nie dlatego, że nie mogłabym brać udziału w zawodach. A dlatego, że obawiałam się, że mogę przysparzać zbyt wielu kłopotów. Od pierwszego wschodu słońca wiedziałam, że to była jednak dobra decyzja. Dawno tak się nie cieszyłam z przebywania na świeżym powietrzu, zważywszy na to co można było zastać ostatnimi czasy w Warszawie. Rano budził nas śpiew ptaków, w ciągu dnia czytaliśmy książki w słońcu, kiedy oni szli biegać, ja brałam drzemkę. Czego chcieć więcej? Do tego w większości wypadków nie mieliśmy wifi - to było wyciszające.
To była moja pierwsza podróż do Portugalii. Tamtejsza gościnność zrobiła na mnie duże wrażenie. Właściciele noclegów w których spaliśmy, restauratorzy czy sprzedawcy w sklepach byli serdeczni i uczynni. A turlaliśmy się po wielu miejscowościach wschodniej Portugalii.
Siedząc w domu nie miałabym okazji poznać Kacpra - czarującego syna Oli i Bartka Mazanów, spotkać Thierrego w sklepie czy sporóbować "porco preto segredo" - co po polsku oznacza "tajna czarna świnia"
Pozdrawiam,
Kabanos
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
POM od strony Żółtodzioba:
Pomysł wyjazdu zrodził się już w listopadzie. W głowie już układałam plany solidnie przepracowanej zimy i rzetelnej pracy z mapą bo jak robić progres to głównie dzięki pracy z mapą :) Kolokwialnie mówiąc plany wzięły w łeb bowiem GEZNO kończyłam z kontuzją. Zaczęła się walka z powrotem do zdrowia i ....z czasem. Dzięki pomocy fizjoterapeutki po 3 miesiącach udało się. Do wyjazdu do Portugalii miałam 11 dni i ... mogłam biegać!
Przed zawodami mieliśmy przygotowane dwa treningi. Teren był dla mnie sporym zaskoczeniem. Teren otwarty i pół otwarty, sporo kamieni, delikatne połacie skalne, drzewa oliwne i wszechobecne murki z kamieni i drutów kolczastych. Spokojnym truchtem poznawałam mapę, bawiłam się rozpoznawaniem elementów i ukształtowaniem terenu.
Portugal O Meeting były dla mnie porządnym otwarciem drugiego sezonu w orientacji. Poczułam to, co od roku powtarzali mi wytrawni orientaliści: da się na tyle dobrze czuć mapę, że punkty można podbijać z zamkniętymi oczami. Nie wierzyłam i ... uwierzyłam. Niesamowite jest to uczucie, ta pewność, że za chwilę minę wzniesienie, zobaczę po prawej wyraźny kamień, w oddali po lewej będzie skupisko skał i po ich zachodniej stronie jest punkt. Mój punkt. Większość punktów biegłam właśnie w ten sposób ale nie ustrzegłam się błędów. Po części wynikały one ze zmęczenia, po części ze zbytniego optymizmu, który nagminnie wykorzystywałam w tamtym roku 'biegnę, jakoś trafię'.
POM wspominam pozytywnie. Koniec końców zajęłam 6-te miejsce w kategorii W21A. Poznałam nowy, specyficzny teren. Przeprowadziłam kilka pobiegowych analiz wariantów. Spędziłam tydzień i najfajniejszym OK!Sport teamem. Skosztowałam portugalskiej kuchni. Poczułam gościnność mieszkańców zachodniej części kraju.
Pozdrawiam,
Kaśka